Długo nie było wpisu o nas, więc oto jest :) Lenka rośnie jak na drożdżach. Byliśmy kilka razy na rehabilitacji bo mała nie obracała się. Okazało się, że miała za miękko. Rehabilitantka kazała nam kłaść ją na ziemi na karimacie i tam się z nią bawić. Efekty były widoczne już po kilku dniach, teraz Lena chętnie się kula! Na razie z pleców na brzuszek, ale podobno w drugą stronę to jeszcze około miesiąc czasu, czyli około 8. miesiąca życia, żeby dziecko opanowało tę umiejętność. Córa teraz całe dnie spędza na podłodze, i tak chyba już zostanie. Kupiliśmy jej matę-puzzle, taką duuuużą z 36 elementów, z alfabetem i cyframi. Jeśli się nie zniszczy to będzie na lata :) Już oczami wyobraźni widzę jak proszę małą żeby z liter ułożyła swoje imię ;) A póki co na gazie robi się kleik ryżowy, bo kupnego maleńka nie chce. Ciekawe czy zje domowy.
Z mniej fajnych rzeczy, próbowaliśmy dostać się do alergologa. Na fundusz to tak listopad... Prywatnie oczywiście szybko ale drogo. Na razie chcemy zrobić testy z krwi, może wyjdzie jakaś alergia. W każdym razie wciąż się drapie i to do krwi jeśli jej pozwolić. Wystarczy odkryć kawałek ciałka i już łapki idą w ruch. Na szczęście już nie drapie się tak po głowie, a bardziej na nogach i brzuchu, które na ogół są zakryte. Zobaczymy co będzie dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz